9.27.2015

X X X

Brak komentarzy:

Czuję jak w moim wnętrzu płonie ogień. Ogień trawiący moje wnętrzności, parzy mnie i napędza jak maszynę parową. Ale tylko ku jednemu. Wszystko we mnie oczekuje. Nie czuję nakazu, nie czuję rozkazu, jedynie to milczące, natarczywe oczekiwanie. Czuję, jakby obserwowało mnie setki tysięcy oczu. Wszystko patrzy i czeka. Czeka na nieuniknione. Nie czuję, że walczę, nie czuję, że to przezwyciężam, a jedynie odkładam na później. Każda moja cząstka, kieruje mnie w stronę okaleczania. Z jednej strony moja świadomość wie, że nie mogę. Że nie powinnam. Że gdy to zrobię będę żałować. Że będzie gorzej. To droga na skróty w stronę dna. Ale ta druga część wymyśla coraz nowsze powody na tak. Że muszę się sprawdzić, że muszę udowodnić, że potrafię, że nie jestem słaba, że to co zrobiłam do tej pory jest żałosne i każdy mnie wyśmieje. Że po prostu muszę zrobić coś dużo większego, poważniejszego, szokującego. Muszę. Wszyscy na to czekają...Czuje się wyśmiewana. Jakby każdy o tym wiedział, miał zdjęcia siniaków, ran, poparzeń i śmiał się. "Hahaha, to nawet okaleczaniem nie można nazwać. Boże, jaka cipa... jaka słaba, beznadziejna cipa".  Jestem dosłownie rozczepiona na dwa. I nie wiem co mam z tym zrobić. Szarpie mną, trzęsie, bo muszę... naprawdę muszę... ciągle o tym mówię, bo wszystko się w okół tego skupia a im dłużej to trwa tym trudniej. Miałam ochotę na ból od dawna, ale to jest już 3 dzień i 2 noc wręcz obsesyjnych, maniakalnych myśli. Ciągłego niepokoju, podniecenie, wyczekiwania. Rozsadza mnie, po prostu rozsadza od środka. Sama sobie się dziwię, że jeszcze nic nie dorobiłam. Nie wiem czy to dla tego, że jestem tak silna, czy tak słaba. 

Ponad to, nie ma mnie w szkole. Jest 27 września, a do tej pory, byłam jedynie 4 razy w szkole. Nie jest dobrze, ale ja naprawdę nie chcę tam być. Czuje się tam strasznie osaczona i samotna, gorsza, za ścianą, ciągle mam wrażenie, ze ktoś o mnie mówi za moimi plecami. Nie mam sił wysiedzieć w ławce, ani przejść po korytarzu. Jestem tam tak bezgranicznie zmęczona. Boje się, naprawdę boje się tam być. Największy, wręcz paniczny mam lęk, że zostanę wywołana do odpowiedzi. Wizja stanięcia w centrum, mówienia na forum, czucia ich wzroku na plecach. Nie... nie mogę. To wręcz koszmarna wizja.

Moje jedzenie zaczyna mnie martwić. Albo nie jem nic i wręcz nie potrafię przełknąć jedzenia, albo dostaję napadów głodu i jem wszystko, co się nawinie a później rzygam. To zaczyna zalatywać bulimią, a to źle. Może i nie zabrzmi to najlepiej, ale naprawdę jedynym martwiącym mnie faktem jest to, ze przy bulimii się często tyje...
Wolę już nic nie  jeść.


Jako mój aktualny Soundtrack